Ponieważ Maks uwziął się na mnie i chce jeść tylko niezdrowe rzeczy, musiałam znaleźć na niego jakiś sposób. Inaczej szybko trafiłby do szpitala na wszystkie możliwe choroby układu pokarmowego. A tak byliśmy tam tylko raz, co przy jego diecie uważam za sukces.
I tak, jeżeli krzyczy, że chce tosty, którymi obżera się w ogromnych ilościach, to ja produkuję je ze zdrowego pszennego chleba lub mojego własnego z ziarnami. Dodaję w miarę możliwości dobry żółty ser lub drobiową szynkę. Nigdy nie kupowałam paczkowanego chleba tostowego, bo śmiem przypuszczać, że to jeden wielki konserwant. Podobnie z hot-dogami. Muszę wynajdywać dobre bułki (a nie te z paczki) i dobre parówki, a każdy wie, że to nie lada sztuka.
Wiadomo, że byłoby najlepiej gdyby Maks w ogóle zmienił swoje kulinarne upodobania. Ale to mało prawdopodobne. Mam tylko nadzieję, że wcześniej czy później zacznie poszerzać swój jadłospis. Dobrze chociaż, że Brunio ma większą ciekawość jedzenia i smaku. To na pewno zdrowsze!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz