poniedziałek, 15 kwietnia 2013

Kataklizm

Mam w domu kataklizm. Zepsuła się zmywarka. Naprawdę wolałabym aby zepsuł się telewizor, albo komputer. No nie, tu już trochę przesadziłam. Ale zmywarka to moja podpora. Ona jedyna jest moim sprzymierzeńcem w walce z walającymi się brudnymi talerzami. Chciało mi się płakać. Na dodatek uzmysłowiłam sobie, że ma 12 lat i jej czas się po prostu skończył. Teraz czeka mnie mierzenie i wybieranie nowej, a AGD nie znoszę.  Może jednak ktoś ją naprawi?
Ze zmartwienia nie chciało mi się nic "wielkiego" gotować. Wybrałam znowu spaghetti. Ale tym razem super proste i szybkie. Mój mąż twierdzi, że to najlepsze danie jakie jadł we Włoszech, a ja je robię prawie identyczne. Nawet nie wiem jak się nazywa, ale smakuje wyśmienicie.




Okazało się, że Brunio ma na ten temat zgoła inne zdanie. Znowu wsunął same kluski. Zgroza! Ale naprawdę próbowałam. Może udzieliła mu się moja rozpacz z powodu zmywarki?
 Pola uznała, że smaczne, ale zauważyłam, że wybiera czosnek, aby go przypadkiem nie zjeść. Na Maksa machnęłam ręką, nawet nie spojrzał i wrąbał kurczaka.
Później musiałam zmywać sama. Szybko mi się odechciało wszystkiego. Dlatego dla Brunia pozostało już normalne rysowanie. Musiałam go jakoś zachęcić, więc rzuciłam hasło "star wars" i "ninja". Złapał przynętę.
Jodę narysowaliśmy oboje. Wydaje mi się, że Brunio lepiej.





Z "ninją" dałam sobie spokój! Za duża konkurencja.






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz