poniedziałek, 17 marca 2014

Przepis 65 - granola

Granola:



- dwie garści płatków owsianych
- garść zarodków pszennych
- orzechy pekan ( mogą być też włoskie)
- migdały
- słonecznik
- pestki dyni
- siemię lniane
- szczypta cynamonu
- rodzynki
- suszona żurawina
- kandyzowane plasterki banana (niesłodzone)

Karmel:

- 250 ml miodu
- 100 g masła
- 150 g cukru brązowego trzcinowego

Aby było naprawdę "bio", wszystkie produkty kupuję w sklepie ekologicznym. Na blachę rzucam wszystko do granoli oprócz owoców. Do płatków i zarodków dodaję składniki na oko, tyle ile lubię jeść.( około małej paczki)
Zapiekam w piecu, w termoobiegu w temp. 175 stopni przez 15 minut. Dodaję cynamon, owoce i piekę jeszcze 5-10 minut. W tym czasie w rondelku rozpuszczam miód, masło i cukier trzcinowy. Gdy wyjmę blachę z pieca polewam wszystko karmelem i dokładnie mieszam. Zostawiam do ostygnięcia i od czasu do czasu przemieszam łyżką. Granola zastygnie i stwardnieje. Wtedy wrzucam ją do słoika, gdzie może stać bardzo długo i służyć jako podstawa śniadania.
Tak naprawdę do granoli możemy dodać wszystko co lubimy. Następną na pewno zrobię z kandyzowaną papają i suszonymi figami, które uwielbiam.





Origami i granola

Dostaliśmy w prezencie od mojej koleżanki zestaw do origami. Prezent bardzo trafiony, bo wszyscy znajomi wiedzą, że wolę dla Brunia to, niż zabawkę. Taki zestaw daje mi szansę wspólnej z Bruniem pracy plastycznej, a zabawek mamy po dziurki w nosie. To znaczy ja mam, bo wiem, że Brunio raczej przeciwnie. Kolejny zestaw "Śmieciaków" okazuje się niezbędny, kolejne  "Lego" upragnione, a jeszcze jeden miecz na wagę złota. Jego miłość do klamotów jest równie potężna, jak mojej córki do ciuchów, babci do butów, Maksa do gier, a moja do książek. Każdy ma więc swojego hopla i nikt nie może zrozumieć słabości kogoś innego. Tak więc tolerujemy się nawzajem, jak możemy, a takie origami okazuje się moim i Brunia kompromisem.



Tym sposobem zrobiliśmy kilka zwierzątek. Na szczęście były stosunkowo łatwe i tylko lisek wyszedł nam nad wyraz rachitycznie. Zestaw kupiony w sklepie "Tchibo" jest prosty nawet dla początkujących, a ile zabawy?

Ostatnio mój mąż wszedł mi na ambicje i zaczął sam produkować ekologiczne musli. Wypiął się na kupowane przeze mnie gotowe torebki i postanowił robić je sam z wybranych bio- produktów. Nie powiem, żeby mnie to nie ruszyło. Chyba pierwszy raz w życiu przejął jakąś inicjatywę w kuchni i to jeszcze ekologiczną. Jego musli nie przypadło jednak moim kubkom smakowym do gustu. Stanowczo za dużo w nim było zdrowia, zamiast smaku.  Nie byłabym sobą, gdybym nie wymyśliła jakiejś konkurencji. Moja granola to obfitość zdrowia i wspaniałego smaku w jednym. Jest tak pyszna, że prosto ze słoika wyjada ją cała rodzina. Traktują ją jak drobną słodycz i nie bacząc na moje oburzone krzyki, wyżerają aż miło.



 Moim zdaniem jednak, najlepiej smakuje z greckim jogurtem.

wtorek, 11 marca 2014

Przepis 64 - ciasto cytrynowe

ciasto:

- 150 g brązowego cukru
- 150 g masła
- 4 jajka
- skórka starta z jednej cytryny
- 125 g mąki
- 1 łyżeczka proszku do pieczenia
- szczypta cynamonu
- łyżka soku z cytryny

lukier:

- 125 g cukru pudru
- łyżeczka esencji waniliowej
- 2 łyżki ciepłej wody

Cukier mieszamy z masłem na gładką masę. Cały czas miksując dodajemy sok z cytryny, jajka i przesianą mąkę z cynamonem i proszkiem do pieczenia. Na koniec wrzucamy skórkę cytrynową. Pieczemy w temperaturze 175 stopni w termoobiegu. Po wystygnięciu polewamy lukrem, którego składniki trzeba jedynie wymieszać.


Karmnik dla ptaków

Brunio ma w przedszkolu bardzo fajną panią, która wymyśla  ciekawe zadania plastyczne. Dzieci kilka razy w tygodniu robią różne rzeczy manualne, ćwicząc jednocześnie i rękę, i oko. Dla tegorocznych pierwszoklasistów jest to nie do przecenienia. Zadań jest bez liku, zarówno wycinanek, malowania  czy rysunków.  Jedną z zimowych prac pokazuję więc dzisiaj. Pomysł prosty i łatwy nawet dla małych dzieci. Wiem, że Brunio uwielbia, gdy zabieram jego prace do domu i wszystkim demonstruję.



Zima się jeszcze nie skończyła, więc karmnik może się przydać :)


Znalazłam w internecie fajne ciasto cytrynowe. Ponieważ jestem miłośnikiem wszystkich słodkości związanych z cytryną, musiałam go spróbować. Nie jest to co prawda sernik cytrynowy, czy też tarta, ale smakuje dobrze i jest bardzo proste w zrobieniu. Może stać się błyskawicznym sposobem na zapowiedzianych w ostatniej chwili gości.



wtorek, 4 marca 2014

Przepis 63 - pasta jajeczna

Pasta z jajek:



- 10 jajek
- 1 cebula
- 3-4 łyżki majonezu
- 1 mała łyżeczka musztardy dijon
- zielona pietruszka
- sól
- pieprz

Jajka gotuję na twardo i kroję w drobną kosteczkę. Dodaję pokrojoną również drobno cebulę i zieloną pietruszkę. Mieszam z majonezem i musztardą, do smaku dodając sól i pieprz. Pasta przepyszna ze świeżą ciemną bułeczką. 
Gdy ją zrobię, mój mąż odstawia każdą wędlinę :)




Tajemniczy ogród

Maks męczył się z lekturą "Tajemniczy ogród" okrutnie, bo ani to dla chłopaków, ani szybkie, łatwe i przyjemne. Może przyjemne jednak tak, ale zdecydowanie nie dla Maksa. No i z całą pewnością nie szybkie. Czytając, ziewał z taką częstotliwością, że spać chciało się nawet Fryderykowi, naszej śwince morskiej. Najlepszą częścią całej książki okazało się zrobienie makiety ogrodu. Maks robił ją z kolegą z klasy, a więc jest to dzieło dwóch dwunastolatków.
Przyznaję, że dokonałam końcowego liftingu, bo nie zniosłam niedoróbek i krzywych cięć. Wyszła całkiem fajna praca i " szóstka" gotowa! To i tak najłatwiej zdobyta ocena w szkole, a raczej nie tyle ocena, co szóstka!




Makietę doradziłam im zrobić z tektury. Naklejali też na tekturę wycięte z ogrodniczych czasopism rośliny, krzaki, drzewa itp i przyklejali na podstawę. Łatwo było też całość podmalować i dokończyć, ponieważ była lekka i prosta do zaprojektowania.

Na dziś do jedzenia pasta jajeczna. Moja ulubiona, kojarząca mi się z moim domem rodzinnym. Gdzie w czasach komuny albo stanu wojennego "robiła" za najlepszą wędlinę. Do dzisiaj nie mogę się nią nasycić. Niestety zobaczyłam, że Brunio wprost przeciwnie. Nie jest w stanie na taką kanapkę spojrzeć, nie mówiąc o jej zjedzeniu. Szkoda!