poniedziałek, 21 października 2013

Przepis 45 - krem z dyni

Zupa-krem z dyni:

- mała lub średnia dynia
- 1 mała cebulka
- szczypta imbiru w proszku
- świeżo starty imbir
- świeżo zmielony pieprz
- bulion lub woda
- oliwa

Dynię trzeba umyć, przekroić, oddzielić pestki i pokroić w kostkę. W rondelku podsmażyć na oliwie starty imbir i imbir w proszku. Ja daję około łyżki świeżego imbiru i łyżeczkę imbiru w proszku. Do tego dodać pokrojoną cebulkę i dynię. Smażyć około 3-5 minut. Zalać bulionem ( lub wodą)  i dusić około pół godziny. Potem zmiksować na gładki krem. Na koniec dodać trochę soli i świeżo zmielony pieprz do smaku.
Bardzo lubię zupę zagęścić kilkoma łyżkami mleka kokosowego lub serka typu "philadelphia". Niestety moje dzieci wręcz przeciwnie.


Jesienna dynia i stempelki z liści

Trzeba wykorzystać to, co daje jesień i w kuchni i w plastyce. Powróciłam więc do odbijania liści na kartce papieru. Powstały przepiękne kompozycje abstrakcyjne, pod względem kolorów i form. Dla dzieci wspaniała zabawa. Trochę nieprzewidywalna, bo farba trudno rozprowadza się na liściu i otrzymujemy czasami niezamierzony efekt. Warto wykorzystać do tego celu farby delikatne, jak akwarele.







Moi uczniowie z zajęć plastycznych spisali się wspaniale. Większość prac chętnie umieściłabym w ramkach na ścianie.

Co zrobić z dynią? Oprócz wycięcia jej na "Halloween" koniecznie trzeba wykorzystać do zrobienia zupy. To jeden z moich ulubionych " zupowych "kremów.
Mało pracy, a rezultat smakowy doskonały.




Wiedziałam, że Brunio będzie podchodził do tego dania, jak pies do jeża.  I rzeczywiście spróbował bardzo niechętnie i oświadczył, że w przedszkolu dają zupę lepszą. Gdybym go słuchała, musiałabym gotować codziennie przedszkolny krupnik.

wtorek, 15 października 2013

Przepis 44 - dżem brzoskwiniowy

Dżem brzoskwiniowy:
- 1 kg brzoskwiń
- 60 dag cukru
- pół szklanki wody

Dojrzałe owoce trzeba na moment włożyć do wrzątku. Potem odcedzić, zdjąć skórkę, przekroić na pół, usunąć pestki, pokroić na ćwiartki. Do rondla wlać wodę, zagotować i wrzucić owoce. Mieszać drewnianą łyżką, aż owoce się rozpuszczą. Wtedy dosypać cukier i gotować na małym ogniu, stale mieszając.Gdy dżem zgęstnieje przelać do wyparzonych słoików i zakręcić. Trwa to zazwyczaj około 2 godzin.





Lawowanie i dżem brzoskwiniowy

Namówiłam Brunia na lawowanie w wersji malarskiej. Na rysunek lawowany tuszem jest chyba jeszcze trochę za mały. Lawowanie polega na malowaniu tym samym kolorem farby o jej różnym natężeniu. Więc operujemy mocnymi i słabymi plamami, aż do bieli.
Brunio dał się namówić, ale nie sprawiało mu to tak dużej przyjemności jak malowanie różnymi kolorami. Ten typ malowania z reguły podoba się większym dzieciom. Jednak na pewno warto spróbować czasami czegoś nowego. Zostanie coś w głowie i ręce.


Dałam Bruniowi przykład takiego prostego obrazka. Potem Brunio malował sam.


Ponieważ w tym roku miałam obfitość brzoskwini w ogródku, musiałam wymyślić na nie kilka sposobów, aby owoce się nie zepsuły. Jednym z nich był dżem brzoskwiniowy. To robota wystawiająca na próbę moją cierpliwość, bo wymaga długiego smażenia owoców i ich mieszania. Warto jednak się skusić, bo smakuje dużo lepiej niż konfitury kupne.



Syrop na kaszel

Brunio był przez pewien czas przeziębiony i leczony w tradycyjny sposób, czyli kupnymi lekarstwami. Niby już zdrowy, cały czas podejrzanie odchrząkiwał i pokasływał. Gdy dałam mu parę łyżek tego syropu przestał w ogóle kaszleć. Dlatego polecam go jako źródło nie tylko naturalnego lekarstwa na kaszel, ale też sok oczyszczający i uodparniający.
Moja babcia leczyła mnie syropem z cebuli. Smaczny nie był, ale działał. Podobnie jest z tym syropem. A w zasadzie sokiem, bo konsystencję ma wodnistą.

- 1 cytryna
- 1 korzeń imbiru
- cukier
- miód

W słoiku układam warstwami, cienko pokrojony imbir, cytrynę i zasypuję cukrem każdą warstwę. Na koniec polewam jeszcze miodem. Naczynie trzymam przez dobę w temperaturze pokojowej. Potem odlewam sok i wstawiam do lodówki. Dwa, trzy razy dziennie po łyżeczce na kaszel, profilaktycznie wystarczy raz.




Uważam, że Brunio jest najsłodszy jak śpi. Nie marudzi i nie chuligani. Żeby tylko nie chorował.


poniedziałek, 14 października 2013

Przepis 43 - brukselka

Brukselka według Gwyneth Patrow:
- pół kilo brukselki
- oliwa do smażenia ( ja używam oleju rzepakowego)
- oliwa extra virgin
- sól morska
- pół cytryny

Brukselkę gotuję na parze przez 7 minut. Przekrawam wzdłuż. Smażę na oleju, na patelni z każdej strony około 3 minut. Trzeba ją dobrze przypiec, ale nie spalić. Dokładnie pojedynczo przekładać, nie mieszać, aby nie naruszyć jej połówek. Po usmażeniu przekładam na talerz lub półmisek, polewam kilkoma kroplami oliwy, solę gruboziarnistą solą morską i wyciskam  kilka kropli cytryny.
Pycha!


Saturn i brukselka

Maks dostał zadanie z przyrody. Musiał zrobić model układu słonecznego. Zadanie trudne pod kątem praktycznym, dlatego też pomagała mu cała rodzina. Starałam się trzymać Brunia od tej pracy z daleka, bo jego pomoc przy tym zadaniu była bardzo niewskazana. Wiedziałam, że Brunio tak łatwo nie odpuści, więc musiał coś zrobić sam. Najbardziej spodobał mu się Saturn, pewnie przez jego pierścienie.
Powstał w trybie szybkości kosmicznej. Teraz cieszy oko w Brunia pokoju, wśród tysięcy śmieci, niby komet , meteorytów itp.
Genialna do tego zadania okazała się pianka, która zasycha w wymodelowanym kształcie i na dodatek daje się malować.



Szczęśliwie tato moich dzieci dołączył do tej zabawy, bo za nic w świecie nie dałabym sobie rady z tymi drutami.



                                                             Saturn Brunia

Do obiadu była brukselka. To jedno z ulubionych dań warzywnych  moich i mojego męża. Od dawna nie udaje mi się do niego przekonać żadnego z moich dzieci. A szkoda, bo brukselka w tej formie jest przepyszna i bardzo zdrowa. Przepis mam z książki kucharskiej Gwyneth Patrow. Trochę w to jej gotowanie nie wierzę. Bardziej wydaje mi się, że daje tu swoje nazwisko i tyle. Ale niektóre przepisy są dobre i zdrowe, więc co tam?






niedziela, 6 października 2013

Przepis 42 - żurawina

Żurawina:
- 2 kg żurawiny ( ja robiłam ze świeżej, ale może być mrożona)
- pół kg gruszek
- 40 dag cukru
- 3/4 szklanki wody

Żurawinę umyć, przebrać i przelać wrzątkiem. Ugotować syrop z wody i cukru. Do wrzącego wsypać żurawinę i umyte, obrane i pokrojone gruszki. Smażyć około godziny na wolnym ogniu. Przekładać gorącą konfiturę do umytych i wyparzonych słoików, zakręcać i stawiać do góry dnem. Po ostudzeniu przechowywać w chłodnym i ciemnym pomieszczeniu.


Papieromania i przetwory

Fajny sposób na plastyczne popołudnie wynalazła Pola dla Brunia. Że Brunio się często nudzi to widać gołym okiem. Jego ulubiony sposób na nudę, to oglądanie bajek w telewizorze.  A ja z kolei robię wszystko, żeby przed telewizorem siedział jak najmniej.
Tym razem moja córka odciągnęła Brunia od telewizora. Powycinała dużo kształtów z kolorowego papieru. Oczy, nogi, łapy, ogony itp. Brunio miał za zadanie wybrać kilka kształtów i zrobić z tego stwora.
Z językiem na wierzchu, zawzięcie przyklejał to potem na kartkę papieru.




Na jesień zaczęłam powiększać zbiory w mojej spiżarce. Nie wszystko to moja robota, ale większość tak.
Miód kupiony w sprawdzonej pasiece i trochę słoiczków jabłek, śliwek, wiśni i truskawek od teściowej.

Moja babcia robiła wspaniałe borówki. Niestety  nikt w rodzinie nie odziedziczył tego przepisu. Babcia  nie żyje już od trzech lat, a ja skończyłam ostatni słoiczek jej borówek z bardzo niefajnym uczuciem pustki.
Nie mając nic do drobiu, zrobiłam po raz pierwszy żurawinę. Można ją kupić, ale domowa smakuje o niebo lepiej.