Tym razem moja córka odciągnęła Brunia od telewizora. Powycinała dużo kształtów z kolorowego papieru. Oczy, nogi, łapy, ogony itp. Brunio miał za zadanie wybrać kilka kształtów i zrobić z tego stwora.
Z językiem na wierzchu, zawzięcie przyklejał to potem na kartkę papieru.
Na jesień zaczęłam powiększać zbiory w mojej spiżarce. Nie wszystko to moja robota, ale większość tak.
Miód kupiony w sprawdzonej pasiece i trochę słoiczków jabłek, śliwek, wiśni i truskawek od teściowej.
Moja babcia robiła wspaniałe borówki. Niestety nikt w rodzinie nie odziedziczył tego przepisu. Babcia nie żyje już od trzech lat, a ja skończyłam ostatni słoiczek jej borówek z bardzo niefajnym uczuciem pustki.
Nie mając nic do drobiu, zrobiłam po raz pierwszy żurawinę. Można ją kupić, ale domowa smakuje o niebo lepiej.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz