Dostaliśmy w prezencie od mojej koleżanki zestaw do origami. Prezent bardzo trafiony, bo wszyscy znajomi wiedzą, że wolę dla Brunia to, niż zabawkę. Taki zestaw daje mi szansę wspólnej z Bruniem pracy plastycznej, a zabawek mamy po dziurki w nosie. To znaczy ja mam, bo wiem, że Brunio raczej przeciwnie. Kolejny zestaw "Śmieciaków" okazuje się niezbędny, kolejne "Lego" upragnione, a jeszcze jeden miecz na wagę złota. Jego miłość do klamotów jest równie potężna, jak mojej córki do ciuchów, babci do butów, Maksa do gier, a moja do książek. Każdy ma więc swojego hopla i nikt nie może zrozumieć słabości kogoś innego. Tak więc tolerujemy się nawzajem, jak możemy, a takie origami okazuje się moim i Brunia kompromisem.
Tym sposobem zrobiliśmy kilka zwierzątek. Na szczęście były stosunkowo łatwe i tylko lisek wyszedł nam nad wyraz rachitycznie. Zestaw kupiony w sklepie "Tchibo" jest prosty nawet dla początkujących, a ile zabawy?
Ostatnio mój mąż wszedł mi na ambicje i zaczął sam produkować ekologiczne musli. Wypiął się na kupowane przeze mnie gotowe torebki i postanowił robić je sam z wybranych bio- produktów. Nie powiem, żeby mnie to nie ruszyło. Chyba pierwszy raz w życiu przejął jakąś inicjatywę w kuchni i to jeszcze ekologiczną. Jego musli nie przypadło jednak moim kubkom smakowym do gustu. Stanowczo za dużo w nim było zdrowia, zamiast smaku. Nie byłabym sobą, gdybym nie wymyśliła jakiejś konkurencji. Moja granola to obfitość zdrowia i wspaniałego smaku w jednym. Jest tak pyszna, że prosto ze słoika wyjada ją cała rodzina. Traktują ją jak drobną słodycz i nie bacząc na moje oburzone krzyki, wyżerają aż miło.
Moim zdaniem jednak, najlepiej smakuje z greckim jogurtem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz