sobota, 13 kwietnia 2013

Ladacznica i kapelusz

Jemy dużo rodzajów spaghetti. Mimo wszystko staram się i tak wprowadzać do rodzinnego jadłospisu coś nowego. Jadłam tę pastę lata temu i wydawało mi się, że to sos bardziej dla dorosłych. Że rzadko się zdarza, aby dzieci lubiły fileciki  anchois, nieodłączny element pasty "puttanesca". Puttanesca czyli ladacznica, prostytutka, nieprawdaż, że nazwa urocza? Któż nie chciałby spróbować? No może nie bardzo nadaje się  dla pięciolatka, ale nie musimy tłumaczyć mu wszystkiego.
Puttanescę polubiła najbardziej Pola. Szkoda tylko, że nie chce jej jeść z zieloną pietruszką, którą powinna być solidnie posypana. To zaostrza jej smak. Nie sądziłam, że Brunio nawet nie spróbuje. Szlag! Człowiek stoi przy garach, a dziecko je suche kluchy.





Z zabawy plastycznej dzieci wybrały robienie kapeluszy. Udały się im dwa. Banalnie prosty czarny, piracki i trochę bardziej skomplikowany niebieski, a' la  Robin Hood z lat dwudziestych poprzedniego stulecia.
Dobry pomysł, szczególnie na bal karnawałowy (może za rok?), albo na jakieś szkolne przedstawienie.  Szkoda, że Brunio  nie ma na razie żadnej roli, a  Maks ma być "groszkiem". Tutaj raczej kapelusz będzie zbędny.









Zabawa przednia, głównie dla biegającego po domu w kapeluszu Brunia. Może mogłam go zaszantażować, że bez "puttanesci" nie będzie zabawy? To pytanie skierowane do mojego męża ,na pewno wywołałoby salwę śmiechu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz