Prawda jest taka, że Brunio sałatek nie tyka, podobnie jak starszaki. Pola ledwo, ledwo przekonała się do sałatki greckiej, skrupulatnie wyciągając z niej cebulę. We wszystkich innych moich sałatkach zawsze znajdzie coś jej zdaniem niezjadliwego. Ale nie przejmuję się tym, bo do sałatek trzeba dorosnąć.
Robię je więc dla siebie i mojego męża , czekając, aż dzieci kiedyś do nas dołączą. Nam też się coś dobrego od życia należy!
Ta sałatka była pyszna, ale nie skusiła żadnego z moich dzieci. Za to zabawa plastyczna w" paluszki ,"z naszej zaprzyjaźnionej książki, miała aż dwoje zwolenników. Wyjątkowo prosta, a jednocześnie pobudzająca wyobraźnię dziecka. Przy tym łatwa do zorganizowania. Wymaga tylko kartki papieru, farb, wody i ołówka, bądź flamastra. No i oczywiście paluszków, najlepiej własnych.
Odbijamy kolorowe palce ( wcześniej zamoczone w farbie) na kartce papieru. Potem dorysowujemy różne elementy ludzików. Tworzymy postaci wyjątkowe.
Pola i Brunio zrobili własną pracę. Jest niewątpliwie bardziej skomplikowana od mojej! Nie wiem o co dokładnie im " chodziło", ale widziałam, że Brunio bawi się świetnie. I to jest najważniejsze. Zresztą nie o efekt końcowy tu chodzi, ale o radochę w trakcie zabawy.
Wczoraj wylał "miód na moje serce" wołając: zróbmy coś plastycznego!
Muszę jednak popracować więcej nad Maksem. Ze wszystkich zajęć manualnych najbardziej ceni sobie PSP.
Naprawdę polecam!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz