środa, 27 marca 2013

Racuchy babci Marioli

Dzisiaj coś do czego dzieci zachęcać nie trzeba.W Warszawie wszyscy moi znajomi racuchami nazywają zwykłe placki z jabłkami. Nie wiem dlaczego? Ja pochodzę z południa Polski i tam placki to placki, a racuchy to racuchy. Racuchy są drożdżowe, duże i pachnące, smażone na głębokim smalcu. A więc dramat dla każdego dietetyka. Myślę jednak, że życie bywa dostatecznie cierpkie, aby można je było od czasu, do czasu osłodzić. Ja stosuję to danie czasami na zakończenie dnia jako kolację. Że niezdrowe- trudno, ale jakie pyszne! Przyznaję, że Brunio i pozostałe dzieciaki jedzą je chętnie, ale na ciepło. Następnego dnia już nie są takie dobre. Za to tata moich dzieci i tak nie może się powstrzymać, wypominając mi gotowanie na słodko!




Wcześniej robiliśmy coś, co przyda się w wielkanocnym koszyczku. To dla malucha trudna zabawa. Na pewno trzeba mu dużo pomóc. Kurczak wielkanocny na bazie pompona. ( instrukcja: jak się robi pompon?-patrz google) Trochę żółtej włóczki, papier kolorowy i kawałek wstążki. Z tych rzeczy wychodzi całkiem miłe kurcze.






Zauważyłam, że Brunio kurczaka tak wymiętolił, że raczej nie dotrwa do świat!

1 komentarz:

  1. Mogę prosić o przepis na te racuchy? Wyglądają jak te mojej babci, a niestety nikt nie ma przepisu :(

    OdpowiedzUsuń