wtorek, 26 marca 2013

Pomidorowa i banał

Dzisiaj zrobiłam kilka banalnych rzeczy, ale o dwóch napiszę. Ulubiona zupa wszystkich dzieci to oczywiście pomidorowa. Moje dzieci nie są tu wyjątkiem. Mnie jednak znudziło się gotowanie jej w tradycyjny sposób, z nieśmiertelnymi kluskami. Postanowiłam zrobić zupę- krem z pomidorów. Mój pierwszy banał. Co najdziwniejsze jej największym fanem jest Maks. To ten , co nie jada warzyw, a owoce ostatni raz przyjął w postaci bobo-musu ze słoiczka 11 lat temu. Zmiksowane pomidory jednak, okazuje się, że mu nie przeszkadzają. Zjadł dwie porcje. Powiedział, że Brunio jest trąba, bo zupa go nie zachwyca. Z Bruniem zawsze w takich przypadkach wyciągam starą  zabawę w liczenie łyżek zupy. Ja mówię, aby zjadł 8, on 3. I tak ustalamy kompromis na 5. Przypominam mu często historię   sprzed dwóch lat, kiedy ja powiedziałam 3, a on wściekł się i upierał przy 6. Udając wielkie ociąganie, zgodziłam się :)



Na deser był drugi banał. Wzięliśmy trochę ciastoliny i Brunio wycisnął trzy buźki. Jedna miała mieć buzię zadowoloną, druga smutną a trzecia zdziwioną. Bruń pomagał sobie łyżeczką. Ta trzecia wyszła raczej przerażona, ale widziałam, że Brunio ma z tej banalnej zabawy kupę radości. Prostota wykonania i nieskomplikowany pomysł uszczęśliwił  mojego pięciolatka.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz