Tym razem nasz dom zdominowała plastyka mojej córki Poli. Miała dwa zadania domowe z plastyki. Ponieważ od lat już nie pomagam jej w lekcjach, czasami nawet nie wiem, co z tej szkolnej plastyki ma zadane? Jej stopnie też są łatwe do przewidzenia, bo nie schodzi poniżej szóstki. Tak więc nie widzę sensu ingerowania w jej sprawy. Teraz jednak jedna z jej prac mnie zachwyciła i dała do myślenia. Konsekwencja, upór i precyzja jej wykonania ( tak naprawdę przy braku porządnych narzędzi) zrobiła na mnie wrażenie. Tym bardziej fakt, że poświęciła tej pracy ze trzy godziny. W moim przypadku byłoby to na pewno więcej.
Witrażowa rozeta jest całkowicie zaprojektowana przez Polę. Narysowana na czarnym kartonie, wycięta i podklejona kolorową bibułą. Bajka!
Widziałam,
że Brunio w ogóle moją radością nie był zainteresowany! Pewnie doszedł do wniosku, że to babskie sprawy.
Ja zrobiłam "rozetę" jedzeniową. Bardzo dobre spaghetti, które sama wymyśliłam i często robię je jako danie z gatunku szybkich i dobrych. Na szczęście zjada je większość moich dzieci.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz