poniedziałek, 3 czerwca 2013

Tata i mama

Nic nie robi na mnie takiego wrażenia jak dobra książka,wzruszająca muzyka i piękny film. Mimo, że jestem malarką, nigdy żaden obraz nie miał na mnie tak ogromnego wpływu, jak niejedna książka. To chyba źle, ale taka jest prawda. Może powinnam być bardziej wrażliwa na sztukę i mocniej ją przeżywać. Zapamiętuję niektóre obrazy, niektórych malarzy,kolory i kształty, ale z czasem i tak zlewają się w jedno. Natomiast książki noszę w sobie całe życie.
Przeczytałam teraz historię tak piękną i romantyczną, że nie mogę wrócić do rzeczywistości. Cały czas delektuje się jeszcze nią. Niby żyję, oddycham i gotuję, ale gdzieś z tyłu głowy mam ją cały czas.  Miłość niezwykła i piękna, z okrucieństwem w tle. Czy można ja przeżyć naprawdę?  Tak. Moja nie jest tak romantyczna i wymagająca tylu poświeceń, ale jednak trwa od wielu lat i cały czas mam nadzieję, że jest na zawsze. Książka przypomniała mi, że jest ona najważniejsza i przezwycięża wszystko.
W dodatku Brunio w dobrym momencie dał nam prezent na Dzień Mamy i Taty. Zrobił go sam w przedszkolu. Wzruszyłam się! Mama i tata z gliny.




I niech mi ktoś powie, że Brunio nie ma racji. Niech powie, że mama i tata nie muszą trzymać się za ręce i trwać z nim, zawsze i wszędzie razem. I wiemy już, co jest najważniejsze w świecie? Miłość, oczywiście!

Tu wypadało zrobić dobry deser. Ponieważ truskawki czas zacząć, zrobiłam pyszne ciasto z nimi i rabarbarem właśnie. Niezawodny przepis babci Marioli.







                                                         Mniam, mniam......

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz