wtorek, 24 grudnia 2013

Śledzik

Po wielu perypetiach z zepsutym i zawirusowanym sprzętem wracam do mojego bloga. Szkoda, że nie zdążę już z moimi ulubionymi potrawami wigilijnymi, bo za parę godzin siadamy do stołu. Ale coś malutkiego, jak śledzik muszę wstawić.
Śledź na moim stole świątecznym jest zawsze w kilku odsłonach. Ostatnio znalazłam doskonały na niego przepis. Posiada wszystko, co uwielbiam : śliwkę suszoną, świeży tymianek, orzechy włoskie. W zestawie ze śledzikiem - poezja.



Zauważyłam, że Brunio  cierpi katusze wąchając wigilijne potrawy. Najbardziej mu nie odpowiada zapach kompotu z suszu. Szkoda, bo to samo zdrowie i po kolacji wigilijnej nadzieja na lżejszy brzuch. Choć w Brunia przypadku zachodzę w głowę, jak wepchnąć w niego smażonego karpia i pierogi z kapustą? Brzuch Bruniowy napchany raczej nie będzie.
Bruniowa plastyka za to, całkiem obfita. Historyjka wyścigów Brunia z tatą. Cokolwiek to znaczy :)





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz